Choroby Archiwum wpisów

Dwie strony Downa25 lutego 2015 - Choroby - Ryszard Sterczyński
Żyjemy w świecie stereotypów – dotyczy to przede wszystkim niepełnosprawności. Zespół Downa jest tego dobrym przykładem.
Schematyzm, rutyna sprawiają, że osoby z trisomią 21(bo tak również nazywa się ta choroba) postrzegane są jako niesamodzielne i zagubione. Spodziewamy się, że trudno z nimi nawiązać kontakt, bo niewyraźnie mówią.
Z tym ostatnim stwierdzeniem – że mówią niezbyt wyraźnie – bym się zgodził, bo taka jest ta choroba. Ale na pewno wielu z tych chorych nie brakuje entuzjazmu i ambicji w dążeniu do celu, której inni mogą pozazdrościć.
Jeszcze 30 lat temu nikt nie słyszałby o nich, nie było ich widać. Teraz są z nami.
Dowodem na to jest książka „Twarze sukcesu. Zespół Downa”. Opisane w niej osoby osiągnęły sukces, kończą studia, grają w filmie, jak Piotr Swend w serialu Klan, występują na scenach teatrów. Piszą wiersze, a ich obrazy znane są w Polsce. Mieli możliwość wyboru swojej drogi życiowej.
– Jeśli twoje dziecko ma talent, potrafi go realizować, to pozwól mu się rozwijać, mimo choroby – mówią rodzice niepełnosprawnych. Dochodzenie do sukcesu trwało wprawdzie latami, wymagało podwójnej pracy, ale wielu rodziców dzieci z Downem uważa, że wykorzystały one swój niesamowity potencjał, wchodzą w „nasz” świat. I tak powinno być.
Na pewno każdemu przyda się jakiś wzór do naśladowania. Ale jest i druga strona medalu. Bezustanne parcie na sukces, co w naszej kulturze ma coraz większe znaczenie, paradoksalnie może doprowadzić do klęski.
I, jak zauważył Zygmunt Marczewski, ojciec 27-letniej Ewy z zespołem Downa, nie można dziecka ubierać na siłę w inne szaty, tylko dlatego, że mamy jakieś frustracje, kompleksy, bo w taki sposób robimy mu krzywdę. – Nie ma co robić z naszych dzieci na siłę geniuszy.
Zgadzam się. I dodam, że dotyczy to wszystkich dzieci: sprawnych czy niepełnosprawnych. Bo żadne dziecko nie jest idealne. I powinno spełniać swoje, a nie nasze marzenia.
Komentarze: 0
O blogu:
Wierzymy, że każdy trzyma swoje zdrowie w swoich rękach. Blog powstał po to, żeby dać wyraz naszym osobistym poglądom na ten temat, ale też przekazać rzetelną wiedzę, podsunąć wskazówki dla tych, którzy na naszą stronę trafią.
Czytaj także:
Ciśnienie rośnie!
– Co ty wiesz o nadciśnieniu? – westchnęła moja żona, zapinając mankiet ciśnieniomierza.
Rzeczywiście, niewiele, tym bardziej, że moje ciśnienie tętnicze jest niskie. Postanowiłem więc ogarnąć temat. Najlepiej – słuchając ekspertów.
Już wiesz, co zjesz
Coraz więcej konsumentów chce wiedzieć, co je. Jednak droga do uzyskania tej wiedzy nie jest łatwa.
Poprzednie wpisy:
Polak się leczy
Czy zdarza wam się nie słuchać lekarza? Nie przyjmować przepisanych leków?
Tak postępuje co trzeci z nas. Dlaczego tak się dzieje?
Komórką w serce
Zbadałam sobie tętno za pomocą telefonu komórkowego. Dlaczego to zrobiłam? Bo czas się ocknąć i wziąć sprawy swoje ręce.